Glina jest materiałem, który można przerabiać właściwie bez końca! Oczywiście dopóki się jej nie wypali…. Wielokrotnie łamiemy, kruszymy, łamiemy i namaczamy jakieś fragmenty nieudanych prac. To uczy nas też rozstawania się z tym, co nie wyszło albo z takim przedmiotem który przez nieuwagę został obłamany w czasie suszenia albo później ujawniły się na nim pęknięcia, rysy. Michał i Oskar połamali fragmenty popękanych wizytówek, poprosiłam, żeby zalali je odrobiną wody i rozmoczyli… ….ooo! – glina! – obydwaj zdziwili się, jak łatwo suche, połamane kawałki zmieniły się w miękką pastę. Jaka miła w dotyku!
Na szczęście nasza pracownia to miejsce, gdzie takie doświadczenia zdarzają się często i sprawiają nam dużo radości – mamy mnóstwo doznań dotykowych – to najbardziej naturalna sensoceramika!
Natalia i Kuba znajdują przyjemność w tym, jak łatwo wbijać można patyki w glinianą kulę. Śmieszny jeż powstaje szybko i jest efektowny. Przy okazji można nauczyć się uważności – jak z nim postępować, żeby się nie podrapać albo nie pokłuć ostrymi końcówkami.
Michał wyhodował całe stadko ślimaków – ma dużą sprawność modelowania. Wystarczy uformować wałeczek i zwinąć go w spiralkę, postawić na stopie i… – idzie ślimak!
To węże, które wykonali Samanta, Kamil, Kamil i Kuba. Tego dnia w ogrodzie zoobotanicznym oglądali podobne – tylko bardziej kolorowe. Ćwiczenie polegało na tym, aby wzorzyste umaszczenie gada odwzorować przez wyciski i ryty. Użyli do tego najprostszych narzędzi – drewnianych patyków i własnych dłoni. Gadziny wyszły sugestywnie.
Paweł, Michał i Kuba najpierw toczyli kulki, potem konkurowali – kto zbuduje najwyższą wieżę. Taką, która się nie przewróci! Wygrał Paweł jak widać 🙂
Pomysłów na zabawy sensoryczne jest setki, najczęściej wystarczy obserwować – co lubisz robić? Działaj i nie przejmuj się tym, że to co robisz musi jakoś wyglądać – zabawa to radość z tworzenia.