Kubek z parzenicami

  •  
  •  
  •  
  •  
  •  

Kubki ze wzorem góralskim – jakie macie skojarzenia? – Podhale, najwyższe polskie góry, góralski strój, narty w Tatrach, wędrówka, gorąca herbata… Zobaczcie i przeczytajcie jak je robimy – wyjaśni się!

Najpierw trzeba wywałkować równy plaster gliny. My używamy czeskiej masy LA, która nie ma prawie szamotu – jest gładka i jedwabista w dotyku. Łatwo daje się formować przy użyciu walcarki. Michał wprawnie posługuje się tym dość skomplikowanym sprzętem a potem odcina kształt potrzebny do wykonania ścianek kubka.

Szymon nanosi na przygotowany prostokąt wzór parzenicy. Szablon zamówiliśmy wcześniej w miejscu, gdzie wykonuje się pieczątki. Na gładkiej powierzchni plastra gliny góralski wzór odbija się wyraziście, trzeba tylko umiejętnie regulować docisk wałka, to Szymon potrafi robić bardzo dobrze! W następnym etapie drapie skraj plastra, nanosi pędzlem szlam, składa prostokąt i dociska. Przy okazji mamy ciekawe doświadczenie z zakresu formowania brył przestrzennych. Płaski kształt po sklejeniu zaczyna przypominać kubek – jeszcze dno i prawie prawie…

Co dalej? Trzeba wykroić dno kubka – tu widzicie jak Michał robi to przy użyciu igły do cięcia. Potem zobaczycie jak Szymon I Olek łączą obydwie części – najpierw trzeba zadrapać powierzchnie styku a potem posmarować szlamem. Trzeba dużo delikatności i wyczucia żeby nie zniszczyć lekko uginającego się przedmiotu. Trochę przy tych czynnościach między kadrami filmu chłopcom asystuję, ale nie widać tego bo nagrywam 🙂

Potem razem doklejamy ucho, to jest dość trudne, więc pomagamy sobie na ile trzeba. Niektóre kubki podpisuję w specjalny sposób – i ten napis wyjaśnia dlaczego akurat teraz je robimy! W marcu przypadają urodziny naszego patrona księdza profesora Józefa Tischnera. Obchodzimy je w szczególny sposób, rozmawiamy, świętujemy, przypominamy sobie ważne słowa takie jak: wolność, miłość, wiara. Rozmawiamy też o miejscach, w których bywał i które kochał – Podhale i Tatry. Dlatego na kubkach już teraz odbijamy parzenice!

No, ale kubki po pierwszym wypale trzeba jeszcze szkliwić i wypalić drugi raz. Przez pięć godzin temperatura w naszym piecu dochodzi powoli do 1250 stopni Celsjusza! To baaardzo dużo! Dzięki takiemu wypałowi glina spieka się, jest szczelna. Mówiąc krótko – kubki po drugim wypale są przedmiotami użytkowymi – możecie pić w nich kawę i herbatę czy co tam lubicie.

Tu widzicie ustawione na brzegu pieca kubeczki pokryte szkliwem. Raczej nic nie zapowiada ciekawego finału… szkliwo w burych kolorach położone jest po naszemu – trochę nierówno, intuicyjnie. My jednak wiemy, że w ostatnim wypale zmieni to ogień! To dzięki niemu matowa, szarawa powierzchnia kubeczków zamienia się w gładką, pełną efektów kolorystycznych powierzchnię.

Gotowe!