To nie jest pierwsze doświadczenie rzeźbiarskie Seweryna. W domu ma mnóstwo figurek własnoręcznie lepionych z plasteliny. Glina ma jednak trochę inne wymagania jako surowiec twórczy i o tym przede wszystkim rozmawialiśmy na początku pracy. Postanowiłam jednak, że nie będę Seweryna zarzucać zbyt dużą ilością wskazówek technicznych – jak powinno się konstruować postać z gliny, jak łączyć drobne elementy, żeby potem nie odpadały. Przystąpił do swojej pracy z taką euforią, że nie chciałam studzić jego zapału. Okazało się, że nauczył się o glinie dużo w trakcie działania. Wzięliśmy do modelowania po prostu nieco bardziej mokrą glinę niż do innych naszych prac – łatwiej dała się sklejać.
Niezwykłe było dla mnie to, że konstruowanie postaci Seweryn zaczął od ulepienia stóp i straszliwych pazurów, potem dokleił nogi i brzuch. Praca polegała na dodawaniu kolejnych super proporcjonalnych elementów od dołu do góry, trochę tak, jakby figurka powstawała w technologii druku 3d. W pewnym momencie okazało się, że Bazyliszek ugina się na zbyt szczupłych nogach. Jak widać na fotografi zrobiliśmy z patyków rusztowanie – i można było pracować dalej…
Bazyliszek został uzbrojony w bardzo groźny, podwójny ogon – żeby go utrzymać w całości ustawiliśmy potwora na platformie z gliny. Paszczę Seweryn zaczął konstruować od żuchwy wyposażonej w rząd straszliwych zębów i potem dopiero dołożył górną szczękę i głowę z kolcami na czubie.
Tu na zdjęciu widać, że Bazyliszek, przepraszam raczej – Smokobazyliszek – tak opowiadał mi o nim Autor -powstał wcześniej w wersji 2D. Można przy okazji docenić precyzję z jaką Seweryn zrealizował projekt! Podziwiałam też bliską relację artysty i dzieła 🙂 Widać, że w świecie potworów Seweryn porusza się jak w domu.
Pokazałam Sewerynowi jak można imitować łuski na ciele potwora, potem sam zrobił pazury a podwójny ogon z kolcami oplótł wokół kamienia. Najpewniej ten potwór potrafi używać jego końcówki do miotania! Podstawę figury znaczą wymowne ślady walki… Nie mogę doczekać się jak potwór będzie wyglądał po drugim wypale …bo oczywiście Seweryn już wie, jakie ma mieć kolory.
Na razie gadzina pokryta została po wypale na biskwit czerwoną angobą, czerwonym i pomarańczowym szkliwem. Skrzydła będą złote. Ciekawe czy przypadkiem nie ożyje w piecu, w końcu Smokobazyliszki lubią wysokie temperatury…
Smokobazyliszek po wyjściu z pieca okazał się przyjaznym, mimo strasznego wyglądu stworzeniem. Spokojnie stał na postumenciku i dawał się oglądać. Prezentacjom i zachwytom nad rzeźbą nie było końca – i słusznie! Autorowi należą się podziw i pochwały, cóż, sam zresztą Seweryn nie ukrywa, że to lubi. Nie dziwimy się:)